Książka do kupienia w dobrych księgarniach, na allegro oraz w sklepie Instytutu Energomedica.
Ze wstępu
Książka ta jest owocem wielu lat przemyśleń i pracy z pacjentami. Jako początkujący lekarz byłem zafascynowany możliwościami współczesnej medycyny. Jednak życie mocno zweryfikowało moją postawę. Dzięki pracy z ludźmi zrozumiałem, że choroba to coś więcej niż tylko uszkodzenie naszego ciała; to przede wszystkim brak równowagi na wielu poziomach, na samym końcu dopiero odbijający się w ciele fizycznym. Wieloletnia nauka, poszukiwania i praca nad samym sobą doprowadziły mnie do tego miejsca, to jest do napisania tej książki.
Główną inspiracją do pisania był widziany przeze mnie, coraz większy, panujący wśród moich pacjentów chaos. Ludziom coraz trudniej osiągnąć równowagę, nie umiemy powiedzieć, co jest dobre dla nas, a co złe. Z jednej strony mamy do dyspozycji medycynę zachodnią (akademicką), z drugiej zaś tzw. alternatywną.
Jaką drogę do zdrowia wybrać? To pytanie zadaje sobie prawie każdy pacjent.
Moim marzeniem jest, aby ludzie choć częściowo odzyskali swój własny rytm, swoją harmonię. Wtedy będą umieli wybrać. Nie chodzi tu o to, aby oceniać, co jest lepsze, a co gorsze, ale aby zrozumieć, że życie każdego z nas ma swój własny, niepowtarzalny rytm. Jeżeli to odkryjemy w sobie, to łatwiej zauważymy, że my wszyscy, ludzie mamy też swój wspólny rytm i z innymi, i z naturą. Kiedy to zobaczymy, świat na pewno będzie się rozwijał w dobrym kierunku, szanując wszystko, co jest na tej planecie.
Mam nadzieje, że ta publikacja choć w małym stopniu przyczyni się do zrozumienia nas samych i umożliwi zmianę naszych postaw życiowych. Pragnę, aby czytelnicy, idąc za swoim przykładem, zauważyli, że dobre i złe wydarzenia w naszym życiu są w rezultacie przyczynkiem do naszego rozwoju, choć czasem są bardzo srogimi nauczycielami.
Z rozdziału I – Dlaczego chorujemy?
Nasz świat jest dwoisty (dualistyczny): czerń ma zawsze swoją biel, dzień ma zawsze swoją noc, prawda – fałsz itd. Nie ma kija, który miałby tylko jeden koniec. Dlatego widząc daną sytuację z jednej strony, zawsze powinniśmy zobaczyć tę drugą; dokładnie tak samo jak w przypadku monety: aby obejrzeć ją w całości, musimy zwrócić uwagę na awers i rewers.
Nie jest to ani łatwe, ani proste. Zwykle widzimy, znamy i rozumiemy dobrze jedną stronę danej sytuacji, jeden punkt widzenia na daną sprawę, jedną perspektywę itd. Nigdy nie uda nam się równie intensywnie zobaczyć, poznać i zrozumieć tej drugiej strony medalu. Możemy się do tego stanu tylko zbliżać.
Czym jest jakość życia?
Człowiek w swoim życiu nieustannie porusza się między dwoma postawami. Zawsze jesteśmy pomiędzy tym, co musimy zrobić w życiu i tym, co chcemy. Nasza jakość życia jest określana poprzez to, jak radzimy sobie z utrzymaniem równowagi pomiędzy tymi dwoma postawami. Harmonię osiągniemy tylko wtedy, gdy uda nam się zrównoważyć to, co musimy czynić (nasze obowiązki) i to, co chcemy mieć (nasze przyjemności).
Osiągnięcie tego punktu równowagi sprawia, że jesteśmy w pełni świadomi tego, jak się zachowujemy, co odczuwamy i co myślimy.
Czy można uzyskać idealną jakość życia?
Możemy tylko dążyć do osiągnięcia optymalnego punktu równowagi pomiędzy muszę i chcę. Za naszego życia nie jesteśmy w stanie osiągnąć ideału, czyli doskonałej jakości życia. Nawet przyroda nie jest idealna, nieustannie podlega zmianom, doskonali się. Podobnie ma się rzecz z nami – ludźmi.
Co prawda nie jesteśmy w stanie osiągnąć idealnej harmonii w naszym życiu, ale możemy się do niej bardzo zbliżyć.
Sens naszego życia właśnie na tym polega – nieustannie kształtować je tak, by móc zbliżać się do ideału: doskonałej równowagi pomiędzy muszę i chcę.
Co, jeśli nie mam dobrej jakość życia?
Jeśli poruszamy się blisko idealnej równowagi pomiędzy muszę i chcę, to żyjemy dobrze. Doświadczenie uczy nas jednak, że nam, ludziom rzadko się to udaje. Dlaczego tak jest?
Uczymy się żyć zgodnie z jedną z trzech postaw, nie zważając na to, że w swej jednostronności są one skrajne i z tego powodu szkodliwe dla nas.
Pierwsza postawa to nieustanne i bez końca chcenie czegoś, pożądanie, dążenie tylko w kierunku swoich przyjemności. Inni ludzie z kolei żyją (druga postawa), wyłącznie spełniając czyjeś obowiązki, polecenia i rozkazy, nigdy nie mając czasu dla siebie i swoich potrzeb. Mają poczucie, że cały czas coś muszą zrobić.
Wreszcie są ludzie, którzy utknęli po środku (trzecia postawa), nie potrafiąc ani wybrać, ani zdecydować, kiedy powinni chcieć, a kiedy musieć. Z tych trzech szkodliwych postaw trzecia (niezdecydowanie) jest najgorsza. Sprawia ona, że ciągle jednocześnie jedną nogą stąpamy po twardym a drugą po miękkim gruncie. Jako taka długo nie może trwać i dlatego odczuwana jest jako wyjątkowo zła jakość życia. Tkwiąc w niej, często odczuwamy wewnętrzny konflikt, brakuje nam rozstrzygnięcia, nie wiemy czy pójść w lewo, czy w prawo. Mamy przemożne poczucie, że coś się musi w końcu w takiej sytuacji wydarzyć.
Czy można długo żyć źle?
Niektórzy z nas są w stanie („potrafią”) żyć źle, to jest bardzo długo zgodnie z jedną z tych trzech postaw, niekiedy nawet całe życie. To jest źródłem ich, często dojmującego, cierpienia. Są tak skupieni na jednej stronie swojego życia (jednej stronie medalu), że nie zauważają jego drugiej strony (drugiej strony medalu). Niekiedy wystarczy zmienić bardzo niewiele, cokolwiek, by ich życie potoczyło się zupełnie inaczej.
Zwykle pojawienie się czegoś niezgodnego z naszą aktualną postawą jest odczuwane przeze nas jako złe i dlatego odrzucane. Tyle tylko że wtedy odbieramy sobie szansę na pojawienie się w naszym życiu zmiany, dzięki której zyskamy szansę, by przestać cierpieć.
Zatem recepta jest jedna. Zrób coś, wywołaj ruch, bo ten doprowadzi Cię do zmiany, a ta pomoże przywrócić Ci równowagę.
Czy można żyć dobrze według własnego odczucia?
Wielu z nas uważa, że to, jak żyjemy, jest bliskie ideału. Skoro każda rzecz i każda sytuacja ma swoją drugą stronę, zwykle dla nas zakrytą i nieoczywistą, to możemy teraz się zastanowić czy rzeczywiście to nasze przekonanie jest w pełni uzasadnione.
Jeśli uważam, że zgodnie z moimi odczuciami żyję dobrze, to jak w tym przypadku wygląda ta druga strona? Czy dbając tylko o moje ciało, zdrowo się odżywiając i uprawiając sport, nie zapominam o sferze swoich emocji; czy dbając o siebie, nie sprawiam, że ktoś przeze mnie cierpi? I analogicznie patrząc z przeciwnego punktu widzenia, jeśli nieustannie żyję dla innych, mam misję naprawienia świata, czy nie zapominam o sobie i nie tłumię swoich potrzeb?
Żyjemy w nieustannym i nigdy niezamierającym ruchu. Jeśli przy tym jesteśmy uważni, postrzegając coś, co się nam przydarza, zastanówmy się, jak to widzą inni, jaka jest ta druga strona. Jeśli np. spotkało nas w życiu coś złego, to przemyślmy, co było w tym dobrego, choćby poprzez to, czego nas to nauczyło. I odwrotnie, jeśli zdarzają nam się w życiu same dobre (dla nas, w naszym przekonaniu) rzeczy, to zastanówmy się czy ktoś przez nas nie cierpi.
Takie podejście do życia jest bliskie osiągnięciu harmonii. Możemy je przełożyć na i zastosować w naszych 3 podstawowych strefach życia:
1) fizycznej, patrząc, co jest dobre (albo złe) dla mojego ciała; np. jaka dieta jest dla mnie najbardziej odpowiednia;
2) emocjonalnej, obserwując, w jaki sposób wpływają na nas emocje: które z nich i jak nas stymulują, a które hamują;
3) duchowej (mentalnej), obserwując myśli, do czego one nas prowadzą i co dzięki nim kształtujemy w swoim życiu.
Bardzo często zadaję pytanie moim pacjentom: jeśli choroba jest cierpieniem i z reguły widzimy tylko tę jej stronę, to co w niej jest… dobrego? W praktyce się nie zdarza, by człowiek chory potrafił na to pytanie pozytywnie odpowiedzieć.
Po co dążyć do idealnej jakości życia?
Skoro nasz świat jest dualistyczny, a wszystko ma swoje dwie strony, to dokładnie tak samo jest z chorobą! Ona też nas czegoś uczy. W momencie, gdy potrafimy to odkryć, zaczyna się zmiana naszej postawy życiowej, a wraz z nią i jakość całego naszego życia.
Trafiają do mnie pacjenci w wieku 60 lat z poważnymi schorzeniami, którzy przez całe swoje życie, nie wiedząc o tym, żyli nieharmonijnie. Bywa, że już po 2 tygodniach mówią, iż zmiany, jakie zaszły w ich życiu, były tak znaczące, że pozwoliły im na nowo poczuć harmonię pomimo choroby i cierpienia.
Życie to nieustanny ruch pomiędzy muszę i chcę. Nie możemy przyjąć postawy albo zbyt altruistycznej (muszę), albo zbyt egoistycznej (chcę), albo, nie przyjmując żadnej z nich, pozostać pomiędzy nimi w bezruchu (nie wiem).
Zatem musimy stale się rozwijać i poprawiać naszą jakość życia na wszystkich poziomach: fizycznym (cielesnym), emocjonalnym i duchowym (mentalnym). Jeśli poprawię swoją jakość życia, wpłynę na nią także u wszystkich ludzi, którzy mnie otaczają. Człowiek spełniony, będący w harmonii, nie będzie szkodził ani sobie, ani swojemu otoczeniu.
Taka postawa wpływa na innych. Jeśli popatrzymy na ludzi wokół siebie, którzy w taki sposób żyją, a niestety nie jest ich zbyt wielu, to obserwując ich (lub naśladując), możemy sami odkryć, jak się w takiej postawie poczujemy.
Co jest potrzebne, by poprawić jakość życia?
Skoro już wiem, jak moje życie może wyglądać, to jak to zrobić? Jakie przeszkody napotykam na tej drodze?
Częsty powód, sprawiający, że nie dochodzi do zmiany w naszym życiu, polega na tym, że w ogóle nie zauważamy, że żyjemy nieharmonijnie. Natomiast jeszcze częstszą przyczyną jest to, że brakuje nam energii do przeprowadzenia zmiany: „Ach, to już tak jest w moim życiu, a ja już nie mam siły, by cokolwiek zaczynać od nowa”. Jeśli jest to młody człowiek, jest mu stosunkowo łatwo podjąć mimo to wysiłek i wykrzesać z siebie energię potrzebną do zmiany. Im natomiast jesteśmy starsi, tym jest nam trudniej. Wydaje nam się, że chcemy i wolimy, aby było tak jak do tej pory (nie czujemy się z tym szczęśliwi, ale to, co nam znane, jest lepsze niż to, co nieznane i z tego powodu budzące lęk).
Zatem warunkiem koniecznym, abyśmy mogli dobrze żyć, jest posiadanie przez nas wystarczającej ilości energii.
[…]
Książka do kupienia w dobrych księgarniach, na allegro oraz w sklepie Instytutu Energomedica.